Bernadeta poleca do wspólnego czytania

Wszystkie moje mamy/ Renata Piątkowska,
Wydawnictwo Literatura
Wiek: 9+
 
"Kto ratuje jedno życie – ratuje cały świat” - to piękne i ważne przesłanie, jakże żywe w proponowanej przeze mnie książce.
„Wszystkie moje mamy” to wzruszająca opowieść i wspomnienie dorosłego już człowieka Szymona, który opowiada o trudnych czasach swojego dzieciństwa. Małego Szymka poznajemy podczas beztroskich koleżeńskich zabaw w wojnę i wręczaniu sobie medali za odwagę. Wojna niweczy jednak plany na szczęśliwe dzieciństwo. Rodzina chłopca traci dach nad głową i, jak wiele innych, trafia do warszawskiego getta. 
 
Choroby, głód i prześladowania są w getcie codziennością. Z pomocą przychodzi siostra Jolanta.To ona za zgodą mamy, wyprowadza Szymka z piekła, jakim było getto. Mały Szymek by ratować życie i móc zamieszkać w nowej rodzinie zmienia imię. Teraz jest Stasiem i uczy się polskich modlitw. Jego nowa mama Maria stara się zapewnić mu spokój i bezpieczeństwo.
Jednak przez swoją nieuwagę, Staś znów musi zmienić imię i poznać kolejną mamę. Nie jest ona jednak ostatnią mamą, gdyż w opisanej historii, chłopiec ma ich aż pięć. Każda z tych kobiet zasługuje na podziw i wielki szacunek. 
 
Zaintrygowałam Was i zachęciłam do przeczytania książki? Spróbujcie, a dowiecie się, dlaczego chłopiec musi być raz Stasiem, raz Maćkiem…
 
Szymon Bauman, który snuje nam opowieść, dopiero po latach dowiedział się, że siostrą Jolantą była Irena Sendler. Poza nim uratowała wiele żydowskich dzieci. Wśród nich jego liczne przybrane rodzeństwo.
 
 
Irena Sendlerowa, narażając swoje życie, uratowała od zagłady 2500 żydowskich dzieci. Jako pracownik pomocy społecznej miała przepustkę do getta. To ułatwiało jej kontakt z rodzinami i dziećmi. Wywoziła je w drewnianych skrzynkach uprzednio podając krople usypiające. No bo jak wytłumaczyć wystraszonemu dziecku, że ma się nie bać i nie płakać? Wyprowadzała je tajnymi przejściami, czy za pomocą innych wychodzących z getta ludzi. Ukrywała dzieci pod ich płaszczami. Umieszczała je w przybranych rodzinach, sierocińcach, klasztorach.
Imiona uratowanych dzieci i miejsca ich zamieszkania często się zmieniały. Pani Irena w specjalnym słoiku przechowywała malutkie karteczki z prawdziwymi i fałszywymi nazwiskami, imionami oraz adresami. Słoik ten został zakopany w ogródku przy ulicy Lekarskiej 9 w Warszawie. To właśnie dzięki jego zawartości po wojnie, wiele rodzin odnalazło swoich bliskich.Tak też został odnaleziony Szymek, a jego ciocia Pola (siostra ojca) stała się jego piątą mamą.
 
Irena Sendler jawi się młodemu czytelnikowi jako niezwykła, odważna, pełna dobra i miłości osoba.
 
Autorka pokazuje wojnę widzianą oczami dziecka. Mimo mrocznej opowieści, nie przedstawia jednak tylko okrucieństwa wojny, lecz to co jest najlepsze w ludziach.
Warto więc polecić książkę i przekazywać dzieciom trudne tematy. Aby w świecie, w którym nie brakuje zła, potrafiły dostrzec tylko dobro i dobro czynić. 
 
Polecam bardzo gorąco
Bernadeta
 
 

Komentarze


Archiwum postów

Pokaż więcej
Copyright © Szesnastka